Żebyście nie jęczeli, że tylko naganiam na spadki, rozpoczynam merytoryczny temat. https://www.pb.pl/triton-kupil-dzialke-za-45-mln-zl-430237 Bardzo ciekawy temat. Triton kupił 9 lat temu działkę od głównego akcjonariusza aż za 45 milionów złotych, zapowiadając budowę luksusowego osiedla. Chcieli uzyskać z tego 750 milionów przychodów, co daje średnią cenę 10000 zł za metr kwadratowy. Przecież to na kilometr śmierdzi wałem i trupem w szafie. 10k za metr na takim zadupiu? Mieliby szczęście, jakby udało im się sprzedawać to za 4k za metr. Minęło prawie 10 lat i działka dalej leży odłogiem. Przy obecnych cenach wykonawstwa, materiałów itd nie ma szans na uzyskanie zwrotu z tej inwestycji. Nikt nie będzie chciał mieszkać na takim zadupiu, a jeśli będzie, to tylko za taką cenę, że inwestycja okaże się nieopłacalna. Moim zdaniem te grunty nie są warte nawet 1/3 tego, co dał Triton, i najlepszym rozwiązaniem byłby inny projekt niż osiedle mieszkaniowe. Najlepiej byłoby opylić to jakiemuś frajerowi, może ktoś skusiłby się za 10 milionów (i wtedy zobaczylibyśmy tu dzidę na północ, bo lepsze 10 milionów gotówki w kasie, niż jakieś śmieciowe grunty wyceniane na niewiadomo ile). Ale oni pewnie będą to trzymać, bo takie rozwiązanie skończyłoby się zarzutami o działanie na szkodę spółki dla tych, którzy kupili tę działkę. Ktoś wie, na ile obecnie wyceniają działkę? Na pewno nie na tyle, za ile kupili, pewnie były jakieś odpisy, ale nie chce mi się przeglądać wszystkich raportów z ostatnich 9 lat.